Relacja

CANNES 2013: Bracia Coen muzykują, a Chińczycy szukają pieniędzy

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/CANNES+2013%3A+Bracia+Coen+muzykuj%C4%85%2C+a+Chi%C5%84czycy+szukaj%C4%85+pieni%C4%99dzy-95846
Konkursowym wydarzeniem kolejnego dnia festiwalu w Cannes był pokaz "Inside Llewyn Davis" braci Coen. Jeśli setki rozgorączkowanych dziennikarzy czekających w strugach deszczu na premierę mogą być traktowane jako wskazówkę, to film zdecydowanie należy do faworytów w rywalizacji o Złotą Palmę. Z kolei w sekcji Un Certain Regard pokazano debiut chińskiej reżyserki Flory Lau "Bends".

Pętla

Najnowsze dzieło braci Coen to koszmar dla krytyków. Bo trudno o nim mówić bez zdradzania ważnych szczegółów fabuły. Bo to właśnie one "ustawiają" cały film, nadając mu charakteru. Bez nich jest to po prostu kompilacja najlepszych pomysłów reżyserskiego duetu.

Tytułowy bohater filmu "Inside Llewyn Davis" jest młodym piosenkarzem próbującym przebić się na nowojorskiej scenie muzyki folkowej. Choć akurat to, czy rzeczywiście próbuje, jest kwestią dyskusyjną, co zresztą wytknie mu podczas kłótni jego znajoma Jean. Dni wypełniają mu poszukiwania kolejnej kanapy, na której mógłby przekimać. Ze śpiewem wychodzi mu już gorzej, a wszystko przez niedawną tragedię, jedyną nie do końca wyjaśnioną rzecz w całym filmie. Jego los odmieni się za sprawą bardzo niezależnego kota. W jaki sposób, tego niestety zdradzić nie mogę.

Dla wiernych fanów braci Coen "Inside Llewyn Davis" będzie swoistym deja vu. Przy co drugiej scenie będziecie się drapać po głowie i zastanawiać się, gdzie to już widzieliście. Czasem znalezienie odpowiedzi nie będzie takie trudne (imię kota, którego Llewyn nie potrafi zapamiętać, to proste nawiązanie do "Bracie, gdzie jesteś?"). Ale są też i takie sceny, które zmuszą Was do powtórnego sięgnięcia po starsze dzieła autorów, jeśli chcecie je rozpoznać. Ta powtórka z rozrywki zostaje w pełni usprawiedliwiona przez główny zabieg stylistyczny Coenów. I znów musicie obejrzeć, bo ja Wam nie zdradzę, o co chodzi.

Jeśli nawet wtórność "Inside Llewyn Davis" mogłaby kogoś zniechęcić, to bracia Coen naszpikowali film całą masą atrakcji. Dzięki nim obraz nabiera wartości czysto rozrywkowej, co większości widzom powinno w zupełności wystarczyć. Jak zwykle w przypadku Coenów polecam zwrócić uwagę na dialogi pełne ciętych ripost i ostrego humoru. Rozmowa Llewyna z Jean na ławce w parku czy dygresje opowiadane przez bohatera, którego gra John Goodman, mają szansę trafić do zbioru najlepszych tekstów Coenów.

Film sprawdza się również aktorsko. Nawet po zmianie koloru włosów Carey Mulligan wciąż czaruje. Choć tym razem miała pomoc w osobie operatora Bruno Delbonnela. To dzięki niemu tak wspaniale wypadła w scenie występu w klubie. Wspomniany wcześniej Goodman bez większych problemów zdominował ekran w krótkim epizodzie. Trudno też nie wspomnieć o Oscarze Isaacu, który popisał się nie tylko talentem aktorskim ale też całkiem dobrze sprawdzającym się w folkowym repertuarze głosem. Jedna prawdziwą gwiazdą "Inside Llewyn Davis" jest czworonożny rudzielec. Od czasu "Artysty" i Uggiego, żaden chyba zwierzak nie miał równie sporych szans na zdobycie uwielbienia widzów. I znów duża w tym zasługa operatora, który przepięknie go pokazał (pierwsze zbliżenie na pyszczek kota mogłoby się z powodzeniem stać przebojem wśród komórkowych tapet).

O braciach Coen nie powiem nic więcej, ponieważ musiałbym rozplątać całą fabułę "Inside Llewyn Davis". A to lepiej jest zrobić samemu podczas kinowego seansu.

Więzienne realia

Lubimy myśleć o sobie, że jesteśmy wolni, że sami decydujemy o swym losie. Niestety, w rzeczywistości wszyscy pozostajemy więźniami realiów, w jakich żyjemy. To miejsce na mapie, miejsce w drabinie społecznej definiują nasz los. O dwójce ludzi, którzy postanowili się zbuntować, opowiada debiutancka pełnometrażowa fabuła Flory Lau "Bends".

Akcja filmu rozgrywa się po obu stronach granicy między Shenzhen z Hongkongiem. W Shenzhen mieszka młody szofer Fai wraz z żoną i córeczką. W Hongkongu opływa w luksusach Anna. Dla Faia Hongkong jest ziemią obiecaną, bowiem jego żona spodziewa się drugiego potomka. Ponieważ mają już jedno urodzone w Shenzhen, nie mogą mieć więcej dzieci, chyba że zapłacą olbrzymią karę. Oczywiście pary na opłatę nie stać. Anna z kolei już wkrótce pozna smak przerażenia, kiedy jej świat z dnia na dzień się zawali. Jej beztroska rozwieje się, kiedy niespodziewanie zniknie jej mąż, zerwie z nią kontakt, a jego konto bankowe zostanie zablokowane.

Tak oto "Bends" pokazuje, jak bardzo nasze życie definiowane jest przez to, gdzie żyjemy. W przypadku Faia Hongkong to miejsce, dzięki któremu ma szansę na drugie dziecko. Ale przepisy i biurokracja chińskiego aparatu administracyjnego stają mu na przeszkodzie. Mężczyzna buntuje się przeciwko tym ograniczeniom, ale znalezienie drogi wyjścia nie będzie łatwe. Z kolei Anna przekona się, jak wielką stała się niewolnicą stylu życia i opinii w oczach pozostałych członków z tego samego kręgu śmietanki społecznej. Dla podtrzymania swojego prestiżu będzie gotowa na prawie wszystko.

Jak na pierwszą pełnometrażową fabułę, "Bends" wypada całkiem przyzwoicie. Nie mamy tu do czynienia z żadną eksplozją talentu. Flora Lau nie stanie się z dnia na dzień reżyserką rozpoznawalną na całym świecie. Nie popełniła żadnych rażących błędów, ale też prawie w ogóle nie ryzykuje. Ma to swoje plusy i minusy. Jako wadę należy traktować podążanie bardzo bezpieczną drogą. Przez to filmu musi, w sposób całkiem naturalny, nudzić za sprawą braku zaskoczeń i oryginalnych pomysłów. Z drugiej strony Lau zrezygnowała z porywania się z motyką na słońce. A nie ma nic gorszego od reżysera, który nie zna swoich ograniczeń, przez co popada w autoparodię. Jest oczywiście jasne, że Lau musi się jeszcze sporo nauczyć, Jej fabuła bywa chwilami mocno infantylna. Ma jednak potencjał, który ujawniła przede wszystkim w budowaniu ujęć. Niektóre naprawdę pozytywnie zaskakują.

W niszy, w której mogłaby się znaleźć Lau, jest tłoczno od niezłych twórców mający ambicje zaistnienia w kinie artystycznym na poziomie międzynarodowym. Bycie niezłym to za mało, by się wybić przy tak silnej konkurencji. Na pytanie, czy Lau na to stać, "Bends" nie udziela odpowiedzi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones