Dobrze to ująłeś.

To tylko film .Czemu przeżywasz.

Film jest poprawny, ale nic ponadto. Samą sytuację widzę podobnie jak Ty, ale mi wcale nie było wesoło. Cały czas towarzyszyło mi bowiem poczucie strasznego dramatu, jaki się nad tymi ludźmi unosił. Byli tam, ginęli, krwawili, tracili ręce, nogi, flaki PO NIC. Nie może być chyba nic straszniejszego, niż bezsensowna, daremna ofiara z własnego zdrowia i życia. Nie tyle winne są temu te proste chłopaki, co te ku_wy, które ich na tę wojnę i inne podobne wysłały, wykorzystując, młode, głupie i niestety wyprane mózgi.

Jeżeli ktoś lubi takie "outpostowe" klimaty, to zdecydowanie polecam film '9 kompania", gdzie zamiast młodego Eastwooda stylizowanego na gwiazdora porno z lat 70-tych mamy brzydkie, krzywe, ruskie mordy i brudną, śmierdzącą, zapoconą krwawą wojnę bez "wzniosłego" pieprzenia.

Na końcu filmu widzisz twarze poległych oraz twarze prawdziwych żołnierzy, którzy przeżyli. Co najmniej dwóch zagrało w tym filmie samych siebie. Mają twarze jakie mają, nic na to nie poradzisz.

Po pierwsze USA to kraj, gdzie na prowincji psy dupami szczekają. Praca w Armii daje nagle praktycznie nieograniczone możliwości, od zera do bohatera. Mitologia amerykańska to jest zupełnie co innego niż mitologia polska, czy europejska, im bliżej do antycznej tradycji rzymskiej czy greckiej, gdzie wojna to proza życia taka sama, jak spanie czy jedzenie.
I oczywiście nie ma to wszystko nic wspólnego z armią z poboru, które to armie zdarzały się w USA.

Jak świat światem psy wojny zawsze istniały i istnieć będą.

Amen. Ludzie się dziwią czemu młodzi amerykanie idą do wojska, żeby potem walczyć w Iragu, Afganistanie czy innym zapomnianym miejscu na świecie. A nie robię tego pobudek patryjotycznych, tylko traktują to jak każdy inny (dostępny) zawód. Na amerykańskiej prowincji nie masz dużego wyboru, a ta praca daje bardzo sensowny zarobek, dach nad głową, jakieś perspektywy awansu i etos prawdziwego mężczyzny. Zresztą popatrz kto idzie na żołnierza zawodowego najniższego szczebla w Polsce - bardzo podobny typ ludzi.