Co to ma być?
Byłam w kinie i myślałam, że zanudzę się na śmierć.
Chyba najśmieszniejszym tekstem było "podnoś nogi nie szuraj" czy jakoś tak...
Moja ocena 4/10 a za co? Historia staruszków,malarza no i ścieżka dźwiękowa-chyba mi się najbardziej w tym filimie podobała...A ogólne wrażenie nie zbyt dobre,zabierając się za ten film myślałamże będę zachwycona zwłaszcza że ma dobrą ocenę i słyszałam pochlebne opinie o nim,jednak się zawiodłam. Dała bym niższą ocenę,ale te dwie historie i muzyka do mnie przemawiają dlatego daje 4...
Bez urazy, ale czego Ty szukałaś w tym filmie, oceniając na 10 takie pozycja jak: Męsko - damska rzecz, Oświadczyny po irlandzku, Z ust do ust czy Pretty Man, czyli chłopak do wynajęcia? Kompletnie nie ten target. Ocenić ten film, pod którym się teraz wypowiadamy na 1/10, to jakby samej sobie dać policzek.
Wybierasz się na film dlatego, że ma w tytule "miłość"?
Wiesz te filmy którym dałam 10, mi się podobały. A "Zakochany..." mi się nie podobał, bo nic mnie w nim nie rozbawiło, nie zaciekawiło i ogólnie wynudziłam się tylko. Każdy może mieć inne zdanie i każdy może lubić co innego, prawda? :)
Dla mnie też to była prawdziwa masakra, oceniłam go na 3, bo można było z tego zrobić coś dobrego, ale ktoś spaprał sprawę. A szkoda, bo lubię tego typu filmy.
to było inne spojrzenie na miłość. w kontekście zalewających nas z każdej strony głupiutkich komedii romantycznych, ten film się wyróżnia. i to jest jego duża zaleta, jest subtelny, spokojny i nieprzewidywalny.
Na siłę niczym P. Coelho stara się przekazać oryginalne,wyszukane i pseudo inteligentne prawdy życiowe. Wręcz nachalnie, niektóre wątki wręcz bawią.
To był MELODRAMAT a nie komedia romantyczna, chyba plakat Was zwiódł. Hmmm nie wiem kto się spodziewał po melodramacie łez ze śmiechu ;)