miałem wspaniałe wspomnienia - coś pięknego. muzyka, inspirujące historie, klimat, nie
wszędzie oczywista miłość, pięknie pokazane.
a tutaj? przepraszam jeśli kogoś urażę, ale to zwyczajne flaki z olejem...
wszystko pomieszane, nieciekawe, jakieś takie jakby na odwal się zrobione.
NY ma wspaniały klimat, a tutaj to zostało... jakby pominięte!
zupełnie nie zauważałem, kiedy sceny się zmieniały. powiedziałbym bardziej, że to film jednego
reżysera, a nie wielu.
muzyka? szczerze? nie pamiętam ani jednej piosenki.
kiepsko... widać, że chcieli zrobić coś podobnego jak w Zakochanym Paryżu, ale nie wyszło,
przykro mi.
Zgadzam się. Nudny i bez polotu.
Szukałam czegoś podobnego do "Sylwestra w Nowym Jorku" , gdzieś polecono ten film, ale oprócz wielowątkowości filmy nie mają ze sobą nic wspólnego. Polecający chyba któregoś z nich nie widział.